Tyle że w mieszkaniach u tak oszczędzających na ogrzewaniu lokatorach nie jest zupełnie zimno, bo korzystają oni z ogrzewania sąsiadów. Tzw. pasożytnictwo cieplne – zauważa Onet – jest w blokach poważnym problemem w sezonie grzewczym.
To sąsiad płaci wyższe rachunki
Żeby obniżyć sobie rachunki za ogrzewanie mieszkania, część lokatorów w ogóle nie włącza grzejników. Korzysta z ciepła, które wytwarza sąsiednie mieszkania.
Problem w tym, że ich właściciele muszą wtedy mocniej ogrzewać swoje pomieszczenia. W efekcie – ponieważ zużywają więcej energii – płacą za to wyższe rachunki.
Dlatego spółdzielnie coraz częściej – podkreśla Onet – ustalają minimalne zużycie ciepła. Chodzi o to, żeby mieszkańcy, którzy normalnie ogrzewają swoje mieszkania, nie byli pokrzywdzeni przez kogoś, ktoś głupio „oszczędza”.
Prawo reguluje, ile wynosi minimalna temperatura
Serwis podaje przykład lokatorki jednego z bloków w Gdyni. Została ona ukarana mandatem za zakręcanie grzejników, kiedy nie było jej w domu. Uwagę spółdzielni zwróciło niskie zużycie ciepła w jej mieszkaniu. Było niezgodne z regulaminem wspólnoty.
Bo zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury minimalna temperatura w pomieszczeniach mieszkalnych powinna wynosić 20 st. C. dla pokojów i 24 st. C. dla łazienki.
Obowiązek utrzymania tej temperatury prawo nakłada na właściciela lub zarządcę. Niedotrzymanie norm może spowodować roszczenia ze strony lokatorów, np. obniżenie czynszu.
Komentarze